Jump to content

Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza/Tom II/XL

From Wikisource
<<< Dane tekstu >>>
Autor Xavier de Montépin
Tytuł Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza
Wydawca Władysław Izdebski
Data wydania 1898
Druk Tow. Komand. St. J. Zaleski & Co.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Władysław Izdebski
Tytuł oryginalny La mendiante de Saint-Sulpice
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cała powieść
Download as: Pobierz Cała powieść jako ePub Pobierz Cała powieść jako PDF Pobierz Cała powieść jako MOBI
Indeks stron
[ 224 ]
XL.

 Dnie po dniach upływały, długie, nieskończenie pełne trwogi. Joanna nie odbierała żadnej odpowiedzi na wysłane listy.
 Dwa tygodnie tak upłynęły.
 Wreszcie piętnastego dnia rano, zarządzająca infirmerya przyniosła do pokoju chorej, dwa listy.
 Joanna pochwyciła je drżącą ręką, sercem pełnem radości.
 Wkrótce jednakże tę radość zastąpił smutek bez granic.

 Obie koperty wysłane przez jeneralną dyrekcye poczt, zawierały wewnątrz też same dwa listy, wyekspedyowane przed dwoma tygodniami, z tem drukowanym objaśnieniem:
[ 225 ]
Nieprzyjęte. — Zwrot ekspedyantowi.“

 W pierwszej chwili, Joanna niezrozumiała bolesnej ważności tego objaśnienia:
 Rozdarła pierwszą kopertę.
 Znajdował się list pisany przez nią do matki. Ten list był rozpieczętowany.
 Na marginesie pierwszej kartki, były czerwonym atramentem nakreślone te słowa:

 Pani Lamblin zmarła w dniu 15 Marca 1877 roku.

 Po przeczytaniu tego, biedna kobieta doznała straszliwego wstrząśnienia.
 Na szczęście łzy, wytrysnąwszy z ócz jej strumieniem, powstrzymały atak sercowy, który mógłby był zagrozić jej tyciu.
 Róża, znajdująca się wciąż przy niej, usiłowała ją uspokoić.
 Joanna drżącą ręką rozdarła kopertę drugiego listu.
 Znajdował się w niej nierozpieczętowany list do księdza d’Areynes, a na tym liście również czerwonym atramentem nakreślony ten jeden, jedyny wyraz:

Nieznany“.

 Przeczytawszy to, biedna kobieta osłupiała.
 Miałżeby więc i ksiądz d’Areynes umrzeć także? Lecz jego śmierć nie tłumaczyłaby dostatecznie tego objaśnienia: „Nieznany“.
 Jakto? Nieznano więc tego człowieka dobra, którego nazwisko czczono w całej parafii?... Nieznano w kościele świętego Ambrożego, gdzie tyloma dobroczynnemi instytuami unieśmiertelnił swe imię?
 To było niemożebnem! lecz aby nadać temu kłamstwu pozór prawdy, wystarczyła niedbałość, lenistwo, albo zła wola którego z niższych pocztowych urzędników.
 Gdyby ksiądz d’Areynes nie mieszkał już przy ulicy Pepincourt i nie był wikarym przy kościele świętego Ambrożego, list zwrócony do pocztowego biura, odbierający go 15 [ 226 ]urzędnik, zamiast kazać rozpocząć poszukiwania adresanta, znalazł sposób łatwiejszy napisania na kopercie wyraz: „Nieznany“. Tak się wyjaśniła ta sprawa.
 Ostatnia przeto nadzieja Joanny, nadzieja polegająca na księdzu d’Areynes, zagasła.
 Gdzie teraz pójdzie nieszczęśliwa matka szukać swych dzieci? Do kogo się uda?
 Z czego żyć będzie na tym świecie, z którego obłąkanie wygnało ją przed siedemnastoma laty?
 Jej rozpacz była tak ciężką, że nawet Róża pocieszać jej się nieodważyła.
 Tak minął tydzień, miesiąc, dwa miesiące.
 Rekonwalescentka leczona przez doktora wzmacniającemi środkami, szybko odzyskała fizyczne swe siły, a jednocześnie wraz z temi, przyszła i siła moralna.
 Postanowiła walczyć przeciw utraconej nadziei.
 Nie mając znikąd pomocy, liczyła na wypadek, na Opatrzność, na jakiś zbieg nieprzewidzianych okoliczności.
 — Wolność powtarzała — jest mi na teraz potrzebną. Odmówić mi jej nie mogą! Przeszukam cały Paryż, będę chodziła od domu do domu. Mój instynkt macierzyński prowadzić mnie będzie i odnajdę me córki.
 Młoda infirmerka posmutniała, czując, iż zbliża się chwila, w której „mama Joanna“ opuści Przytułek.
 Ta chwila nadeszła.
 Chora zupełnie uleczona, zażądała aby ją „wypisano“.
 Doktor Bordet na to się zgodził.
 Nazajutrz biedna matka miała wyjechać z Blois i rozpocząć dzieło, któremu postanowiła odtąd poświęcić swe życie, odszukiwanie swych dzieci.
 Administracya szpitalna zapłaciła za nią koszta podróży do Paryża, dodając małą kwotę pieniężną na pierwsze potrzeby życia.
 Było to wszystko, co mogła uczynić.
 Róża przewidując przed tym wypadek otwarła składkę, na rzecz ukochanej swej „mamy Joanny“ zapisując się piewsza na pięćdziesiąt franków, sumę, jaką przedstawiały jej drobne oszczędności.
 Biedne dziewczę, oddało wszystko, niepozostawiwszy sobie ani grosza!
[ 227 ] Zapisał się na składkę cały personel szpitalny.
 Doktór Bordet, powiadomiony o tem co nastąpiło, zapisał się równie z innemi na pięćdziesiąt franków, a wiedziony wrodzona sobie delikatnością, złożył prócz tego do rąk Joanny, niby tytułem przewyżki, sumę sto dziewiędziesiąt franków.
 Z załzawionemi oczyma, sercem przepełnionem wdzięcznością dziękowała nieszczęśliwa matka za ten dowód współczucia dla siebie.
 Nadeszła chwila odjazdu.
 Z niewysłowiona boleścią Róża żegnała tę, która posiadała całe jej serce.
 — Odjeżdżasz „mamo Joanno” — jękała wśród łkań — a odjeżdżając unosisz z sobą mą duszę. Zabierasz me życie!
 Musiano ja wyrwać przemocą z uściśnień Joanny.
 W ostatniej chwili biedne dziewczę omdlało i przeniesiono do infirmeryi.
 Joanna oddalając się z sercem zbolałym powtarzała:
 — Ach! gdy by ż Bóg miłosierny pozwolił, aby to dziewczę było jedna z mych córek! Chwilowo miałam w to nadzieję, poznałam jednak, że to niepodobna, ponieważ człowiek, który ja ocalił, otrzymał ja z rak umierającej jej matki!


#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false