This page has not been proofread.
76
CHIMERA
— Spać niewolno! — rozkazuje starszy. — Ani myślę... — Na co czekasz ? — Mądrala uśmiecha się:
— Może na was właśnie...
Strażnicy, wziąwszy się pod boki, zamieniają spojrzenie: — Pijana... — Starszy chwyta ją za ramię, podrywa.
— Na nas — to zabierzemy. Marsz.
Bezdomna uśmiecha się chytrze. Słoneczni się jej nowy chleb, nowy dach. Ale z roli wypada protestować.
— Tylko bez tego — (odrywa paluchy z ramienia). — Pójdę sama.
— Niebardzo sama. — No, ruszaj się. (Zwraca się do kolegi.) Weźmiemy ją między siebie.
I we troje maszerują do cyrkułu.
Sklepy otwierają się z hałasem. Śród wapna no
wych fundamentów ziewający mularze myją się w szafli-