Posłuchajmy jak z grymasem Wilde’a rozprawia lord Goring z panią Cheveley o kobiecie.
— Większa część kobiet — powiada miss Cheveley — starzeje się przedewszystkiem dlatego, że ich wielbiciele trwają w niezłomnej wierności. Jedyna to przynajmniej rzecz, którą sobie tłómaczę przeraźliwą chudość tylu pięknych dam w Londynie.
— Jakże ponuro brzmi ta filozofia. Czy mogę wiedzieć, jakiemu kierunkowi pani szczerze hołduje? Optymizmowi czy pesymizmowi?
— Żadnemu z nich... Obydwa są tylko pozą
— A więc pani woli zostać naturalną?
— Jak czasem. Ale i tę pozę utrzymać jakże nieraz trudno!
— Sądzi więc pani, że nauka nie da sobie rady z problemem kobiety?
— Nauka nigdy sobie rady dać nie będzie mogła z pojęciami niewymiernemi...
— Więc kobieta przedstawia pojęcie niewymierne?
— O ile jest dobrze ubrana — powiada pani Cheveley.
O tej pani Cheveley powiedziano, że jest w dzień geniuszem, a w nocy — pięknością.
— Co za niedorzeczna kombinacya! Jakaż nienaturalność!
Na to inna pani powiada z marzącym akcentem: