zastrzelę i ja mam racyę. Wobec tego widz jest przekonany.
W ten sam sposób dał się przekonać i »Instynktem« Kistemaeckers’a. Autor ogłosił publiczności twierdzenie swoje: że w każdym człowieku śpią dobre »instynkty«, które się zawsze objawią w chwili przełomowej i wezmą górę nad każdą z namiętności. Sztuka cała jest dowodem na tę tezę.
Słynny chirurg dowiaduje się, że żona go zdradza z jakimś młodym suchotnikiem, dla którego ona, nawiasem mówiąc, aby nie hańbić niewiasty, czuje tylko bezgraniczną litość i nic więcej. Kobieta zdenerwowana, przeczulona, wiecznie poirytowana tem wszystkiem, co ją otacza, garnie się do tego suchotnika, bo sądzi, że to dla niej promień słońca i t. d. — Jak zawsze... Chirurg obiecuje, że zabije kochanka żony.
— Nie zabijesz! — odpowiada mu brat jego, który się włóczy po scenie, jedynie po to, aby było z kim gadać.
— Zabiję jak psa! — Nie zabijesz, gdyż w każdym człowieku jest dobry instynkt, który i t. d.
Kiedy się ta rozmowa toczy, młody suchotnik żegna się z żoną chirurga w jej pokoju, kilka kroków stąd. Trzeba tedy, aby był efekt, i aby chirurg znalazł kochanka u swojej żony;