— i znowu wygrałaś zakład. Bohater powieści pani założył się — ale pani nie potrzebuję tego przecież przypominać. Otóż ci ludzie, których nazwiska tu są zapisane, chcieli naśladować panią, upatrywali w tem zaszczyt i sławę, by naśladować szaleństwa pani. Niejednemu może się udało — lecz tym tu nie. Mam przed sobą czternaście nazwisk — czteru śmiałość swoją opłaciło życiem. Pewna młoda kobieta znajduje się od lat w domu obłąkanych. Dwóch stało się kalekami na całe życie. Inni wprawdzie dziś już wrócili do zdrowia — lecz jednak manję zakładania odpokutowali długą chorobą. Adwokat przerwał, wychylił szklankę swę i uchwycił inną kartkę.
„Tu znów, pani Marjo, „zapisane są wypadki —“
Lecz popielata dama przerwała mu. „Dość tego“, rzekła spokojnie. „Nie zaprzeczam — wszystko odbyło się zapewnie tak, jakeście stwierdzili. Gdy się zastanawiam, widzę, że mogłabym panom opowiedzieć jeszcze niejedno, czego nie wiecie. Wczoraj dopiero otrzymałam list z Amsterdamu od pewnego lekarza, który obsypuje mnie najcięższemi zarzutami. Widzicie panowie, broniłam tam gdzieś dawniej tezy, że jestto zbrodnia, utrzymywać przy życiu nieuleczalnie umysłowo chorych, idjotyczne dzieci, zupełne kaleki i t. p. nieszczę-