do Judei. Lecz teraz pragnął usłyszeć to raz jeszcze z ust człowieka, który sam żył w Jerozolimie.
Jehiel bar Obadja opowiadał — opisywał dokładnie, jak świątynia wyglądała na zewnątrz a jak we wnętrzu. Tymczasem Machseja kazał przynieść świeży dzban, napełnił kubek złotem winem z Sidonu. Poseł wziął go. „Dlaczego wy nie pijecie?“, zapytał.
Jedonja odparł: „Od miesiąca Tammuz 14. roku króla Darjusza, od nieszczęsnego dnia, w którym egipcjanie świątynię naszą — “
„Wiem!“, przerwał mu Jehiel. „Nie pijecie i pościcie! Nie namaszczacie się i nie dotykacie waszych kobiet! Lecz teraz cieszcie się, stary arcykapłan i Wysoka Rada jerozolimska każą wam donieść, że żałoba wasza powinna się skończyć! Idźcie znowu do kobiet waszych, namaśćcie się olejem, ucztujcie i pijcie wedle woli! Napełnij czary, Machseja bar Jedonja, i pijcie obaj ze mną!“
Głos starego drżał: „Dziękuję ci“, szepnął, „dziękuję. — O, wiedziałem, że przyniesiesz zezwolenie na budowę świątyni“.
W tej chwili okrzyk przerwał ciszę nocną. Był to przeraźliwy głos kobiecy, odzywający się z pobliskiego dachu. Kobieta wołała:
„Oto co mówi Pan, Bóg Izraela: Odbudujcie świątynię mą, którą zburzyli egipcjanie. A skoro nie