pochop do akcji naszej. Napisał go jakiś rok temu pułkownik Thursby do doktora Erharta — ten go omówił ze mną.“
„Pan mnie chyba bardzo nienawidzi, pułkowniku?“, zwróciła się Marja do Anglika.
„Zapewne“, rzekł Anglik. „Wpędziłaś pani do grobu dwóch braci mych i moją siostrę. Uczyniłaś pani życie me piekłem — o tak, nienawidzę pani.“
Marja Stuyvesant ruszyła ramionami. „Proszę mówić dalej, Frydel!“
„Omówiliśmy, co robić. Nie mogę zataić, że namyślaliśmy się długo, czy nie byłoby możliwem zwrócić się do władz, do psychjatrów i sędziów, by uwolnić społeczeństwo od pani. Zaniechaliśmy myśli tej dlatego tylko, że — mimo iż trucizna Marji Stuyvesant cieszy się prawie międzynarodową sławą — zrozumieliśmy, że nie mamy właściwej podstawy, by przedsięwziąć kroki sądowe przeciw pani. Postanowiliśmy więc działać na własną rękę. Porozumieliśmy się z każdym, o którymśmy wiedzieli lub słyszeli, że się kiedykolwiek z panią zetknął; stwierdziliśmy też dokładnie małą część wszystkich wypadków, w których tylko wrażenie osobistości pani, rysunki jej i książki szczególne spowodowały nieszczęście. W ciągu tego roku we wszystkich częściach Europy i Ameryki, można nawet powiedzieć na