Marjo Stuyvesant, uchodzi pani słusznie za najelegantszą kobietę stulecia; ma pani więcej gustu — i to w każdym kierunku — aniżeli najlepsi artyści naszego czasu. Niezwykłą zdolność pani władania piórem i pędzlem oddawna oceniła nowoczesna historja sztuki i literatury. Wdziękowi i wrodzonemu powabowi pani z pewnością nikt tak łatwo oprzeć się nie potrafił. O proszę, niech pani mi nie przerywa — zaraz skończę, aczkolwiek mógłbym w ten sposób opiewać chwałę pani godzinami. O jednem tylko muszę jeszcze wspomnieć, gdyż jest to czemś, co nawet dla wielu z nas stanowiło niespodziankę. Mianowicie fakt, że pani — pani Marjo Stuyvesant — pani, która brnęłaś przez wszystkie bagna grzechów i występków, posiadasz mimoto najczystszą duszę, jaka dziś żyje w jakiejkolwiek istocie ludzkiej.“
„Amen!“, zakończyła kobieta. „A na tem, mam nadzieję, rozdział ten zakończony?“
„Na życzenie pani!“, ciągnął dalej adwokat. „Ale przyznasz pani, zanim rozpoczniemy drugi rozdział, że studjowaliśmy i ten równie gruntownie i że oddaliśmy pani całą sprawiedliwość. Zresztą wszystko to, tak jak się obecnie nam przedstawia, chyba wcale za panią nie przemawia — służy ostatecznie tylko do wytłumaczenia niebywałej zagadki