Stryj był istotnie ładny i ujmujący, jak niegdyś — ale właśnie dziwnie niemądry. W otoczeniu rodziny Emil przywykł nie stawiać na tym punkcie wymagań nazbyt wygórowanych. Z doświadczenia wiedział ponadto, jak względne są tu wszelkie probierze i ile zależy od płaszczyzny, w jakiej się dokona krytycznego przekroju. Jedni są mądrzy, gdy żartują, a głupi, gdy mówią poważnie, inni, rozumni, stają się niepoczytalni, jeżeli chcą być dowcipni. Jedni są mądrzy w swej specjalności i głupi poza nią, inni właśnie odwrotnie. Istnieją nawet ludzie mądrzy w głupi sposób i ludzie głupi w sposób rozumny, harmonijny, w których myśleniu założenie tylko jest złe, a dalej wszystko w porządku.
Emil rozróżniał starannie rodzaje mądrości. Lekceważył naprzykład inteligencję łatwą — z typu tych, jaką posiadał Ephraïm, w mózgu swym mielący sprawnie i dokładnie wszystko bez wyboru, jak w młynie elektrycznym. Emil czuł, że wartość inteligencji zależy od wewnętrznego powiązania z istotą życia uczuciowego, że myśl jest cenna wtedy, gdy jest twardą koniecznością. Że muszą jej odpowiadać jakieś najgłębsze nakazy instynktu, bez których nie jest prawdą, tylko jedną z bezliku możliwości. Są ludzie, którzy biorą odpowiedzialność za każdą swą myśl całym majątkiem swego ducha. — Emilowi myśl wydawała się formułą woli, doskonałym kształtem ciemnej bryły instynktu — nie zaś czemś, co mu się przeciwstawia. Niekiedy miał wrażenie, że myśl to są poprostu słowa, w jakich wyraża się uczucie.
Wracając do stryja, Emil zdawał sobie sprawę, że określenia: mądry i głupi, są vieux jeu, należą do starej terminologji. Wiedział, że wszyscy naogół są poniekąd mądrzy i poniekąd głupi, ale istnieje mnóstwo daleko