Poemat był podzielony na trzy części, ale tego wieczoru przeczytałem tylko jedną. Pozwalam sobie przytoczyć ten fragment w całości, nie jako przykład literatury klasycznej, ale poprostu, jako dokument do Dziejów Małego. Wyobraźcie sobie na chwilę, kochani czytelnicy, że siedzicie półkolem w żółtym saloniku, a Daniel Eyssette drżącym głosem odczytuje wam swój poemat.
PRZYGODY BŁĘKITNEGO MOTYLA[1]
Pola. Godzina szósta wieczorem; słońce zachodzi. W chwili, gdy się podnosi zasłona Błękitny Motyl i Biedronka, samczyk, rozmawiają, siedząc okrakiem no źdźble paproci. Spotkali się rano i przepędzili cały dzień razem. Biedronka chce odejść, ponieważ się ściemnia.
Motyl
— Co, już odchodzisz?
Biedronka
— Tak, muszę wracać do domu! Późno już! Trzeba!
Motyl
— Do djaska! zaczekaj chwilkę. Zawsze za wcześnie na powrót do domu...
Ja, przyznam ci się, nudzę się tam srodze, a ty.
Takie to nieciekawe, te drzwi, okna, ściany. A na polach słońce, rosa, maki, wolne przestrzenie...
Jeśli ci się maki nie podobają, powiedz szczerze...
- ↑ W oryginale — wiersz rymowany. (Przyp. tłum.)