dziedzińca — stróż Colombe z synem Rouget, pilnujący warsztatów.
Nastąpił koniec wszystkiego; byliśmy zrujnowani.
Miałem wówczas sześć czy też siedem lat. Ponieważ byłem bardzo wątły i chorowity, rodzice nie chcieli posyłać mnie do szkoły. Matka nauczyła mnie czytać i pisać, nadto — kilku wyrazów po hiszpańsku i kilku piosenek na gitarze, co wyrobiło mi w rodzinie sławę cudownego dziecka. Dzięki takiemu systemowi wychowania, nie ruszałem się nigdy z domu, byłem więc naocznym świadkiem agonji firmy Eyssette w najdrobniejszych jej szczegółach. Widowisko to nie wzruszało mnie wcale, przyznaję, a nawet zauważyłam w tem wszystkiem jedną zgoła dobrą stronę: teraz wolno mi było biegać po całej fabryce, gdzie mi się żywnie spodobało, gdy tymczasem dawniej mogłem sobie na to pozwolić jedynie w święta, podczas nieobecności robotników. Mawiałem poważnie do małego Rouget: — „Teraz fabryka należy do mnie, ojciec dał mi ją do zabawy“. — I mały Rouget wierzył temu — ten głupiec wierzył wszystkiemu, co mówiłem.
W domu oczywiście nie zapatrywano się na naszą katastrofę tak różowo. Pan Eyssette stał się nagle straszny; wogóle była to natura zapalczywa, gwałtowna, nieumiarkowana, lubująca się w krzyku, brzęku, grzmotach; w głębi — jak najpoczciwszy człowiek, jednak rękę miał skorą do bitki, głos donośny i niepohamowaną żądzę potrząsania wszystkiem, co mu się przed oczy nawinęło. Zły los nie przygnębił go bynajmniej, a doprowadził tylko do ostateczności. Rozszalał się w domu jeden nieustający, wielki, po-
Page:PL A Daudet Mały.djvu/9
Appearance
This page has not been proofread.