Zadziwiającą jest rzeczą, jak niezmiernie małem zadawala się robotnik japoński, nawet przy najcięższej pracy.
Opiszę tu kolacyę na przyjęciu u pewnego majętnego Japończyka: miska herbaty, silnie aromatycznej, przez cały czas kolacyi. W miarę jej wypróżniania przynoszono świeżą. Niewielka miska z rybami. Następnie ryż i znowu ryby. Razem z niemi podano warzywa, pomidory, cebulę, gotowane ogórki. Potem przed każdym uczestnikiem postawiono miseczkę z drobno posiekaną marchwią. Na leguminę — znowu herbata, poczem mężczyźni zapalili papierosy.
Mleka prawie się nie używa, i nic dziwnego, przy tak małem bowiem zapotrzebowaniu mięsa krowy stają się rzadkością. Masło jednak często się spotyka. Sprowadzają je, konserwowane, z Ameryki i Australii.
Jedzenie prawie jest jednakowe zimą i latem. Ryb używa się głównie w porze zimowej, a ryżu w zimie więcej w formie gotowanej lub pieczonej. W zimie jadają się także jaja. Japończycy są zdania, że my za wiele jemy i zawiele pracy dajemy żołądkowi i dlatego nie pozwalamy rozwinąć się si-