kazywać paszport wydany przez mera dla pana Juljana Servaize.
Podczas jazdy, Duplat wypytywał Merlin’a, a ten go badał nawzajem.
— Rozumiem doskonale — mówił eks-kapitan Kommuny — dla czego znagliłeś mnie do przybrania fałszywego nazwiska, ale czy się nie obawiasz, aby to oszustwo wydało się kiedykolwiek?
— Dla czego miałoby się wydać? — odparł Merlin — nikt niema interesu w kontrolowaniu tej deklaracyi. Jest to „sprawa klasowa“ jak nazywają w pałacu Sprawiedliwości. Zresztą, z dwóch niebezpieczeństw, trzeba wybierać zawsze mniejsze. Przypłacił byś życiem, gdyby twoje nazwisko raz jeden wygłoszonem zostało... Teraz, niemasz się czego obawiać. Ów malec jest już obecnie własnością Przytułku. Tak nim, jak też Juljanem Servaize nikt się zajmować nie będzie. Wydobyłem cię powtórnie z kłopotu. Kieruj teraz dobrze swą barką, a skoro się znajdziesz po za murami Paryża, możesz spać spokojnie.
Nieobawiaj się o żadną nieroztropność z mej strony — rzekł Duplat.
— Radzę ci nie ukazywać się przez pewien czas wcale. Zaryj się jak kret pod ziemię, pomnąc na to com powiedział. Zostałeś zadenuncyowanym jako kapitan kommunistów, który kierował rozstrzelaniem zakładników w więzieniu la Roquette. Będą cię poszukiwali i dołożą wszelkich usiłowań ażeby cię odnaleźć. Aż do nowego zatem porządku rzeczy noś nazwisko Juljana Servaize, białe jak śnieg! Tak uczynić ci radzę!
— O jednej wszelako rzeczy nie pomyślałeś — odparł Duplat.
— O czem takiem?
— Że nazwisko Servaize, może należeć równie do kogoś innego.
— O ile wiem do nikogo. Przyszło mi ono na myśl pomimowolnie. Osłoni cię przed poszukiwaniem, a to jest właśnie czego potrzeba.
— Gdybym jednakże został przyaresztowanym?
— Dla czego miałoby to nastąpić? To nieprawdopodobne!
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/278
Appearance
This page has not been proofread.