Jeden tylko Rajmund Schloss żył jeszcze, zawsze pełen dzielności i energii, bardziej niż kiedy oddany duszą i ciałem księdzu Raulowi, synowcowi jego ukochanego pana. Czuł się szczęśliwym mogąc żyć przy nim, gdzie pełnił obowiązki sekretarza.
Mała stancyjka przeznaczona dla jałmużnika wewnątrz więzienia la Roquette służyła księdzu d’Areynes do tymczasowego załatwiania interesów. Wynajął on sobie obszerniejsze mieszkanie przy ulicy de Tournelles.
Wiejska dziewczyna z Fenestranges, sprowadzona przez Schlossa, zastąpiła starą Magdalenę. Imię jej było Pelagja.
Trzy zatem te wyż wymienione osobistości, ksiądz Raul, Rajmund Schloss i Pelagja, żyły spokojnie i cicho w owem mieszkaniu.
Włosy Rajmunda pobielały, wszakże przeżyte lata nie wycisnęły na jego postaci żadnej innej zmiany, mimo, iż przeżył rok sześćdziesiąty.
Ksiądz d’Areynes, mimo lat swoich czterdziestu ośmiu, wcale się nie zestarzał. Była to taż sama twarz szlachetna pogodna, toż samo stanowcze, a mimo to pełne łagodności spojrzenie. Włosy mu tylko gdzieniegdzie na skroniach posrebrniały.
Zacny ten kapłan pozostał apostołem, jak był nim przez całe swe życie.
Nie stracił swojej miłości dla ludzi, nie zachwiał się na owej ciernistej drodze, jaką szedł ciągle, mimo rozczarowań i zawodów bez liczbę, wynikających z jego pobytu między złodziejami i mordercami.
Ach! iluż on teraz widział nędzników, których dusze zaciemnione zbrodnią, nie otwarły się na głos jego nauki!