Jump to content

Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/538

From Wikisource
This page has not been proofread.

 — Ponieważ źle szukasz! — odpowiedziała Henryka. — Te słowa wywołało twe własne postępowanie. Od dawna, od bardzo dawna, powinnam była przyjąć wobec ciebie takie zachowanie się, jakie cię teraz zdumiewa. Gdybym była miała stosowną ku temu odwagę, nie byłabym tyle wycierpiała, wypłakała tyle i powstrzymała cię może, abyś nie zszedł tak nizko, jak to obecnie ma miejsce.
 Gilbert zapałał gniewem. Z oczu posypały mu się iskry wściekłości.
 Usiłował się jednak pohamować.
 — Niewiem dokąd zeszedłem, jak mówisz i jakie znaczenie przypisać tym słowom? to tylko wiem, że kobieta z wyższego towarzystwa nie zapomina się do tego stopnia, ażeby swemu mężowi rzucać obelgę wobec świadków!... Jeżeli ci panowie w ten sposób działać ci nakazali, nie radziłbym ci słuchać rad takich!... Wobec tego pozwolisz, że wyjdę, pozostawiwszy ci swobodę spiskowania z ludźmi, którzy będąc dla mnie obcemi, tem samem już nie mają żadnego prawa wglądać w moje postępowanie!...
 Tak ksiądz d’Areynes, jak i notaryusz, nic na to nie odpowiedzieli, nie poruszyli się wcale.
 Gilbert zwróci się ku drzwiom.
 Henryka zatrzymała go nakazującem poruszeniem ręki.
 Pozornie była spokojną. Siedziała z dumnie podniesioną głową, błyszczącem spojrzeniem.
 — Nie wyjdziesz pan ztąd — zawołała dopóki mnie nie wysłuchasz, rozumiesz! Nie umkniesz przed tem o czem dowiedzieć się powinieneś, nie wyjdziesz ażeby szukać dla siebie bardziej przyjemnego towarzystwa, mianowicie w pałacyku, przy ulicy de Prony, u panny Oktawii, twojej metresy!
 Pomimo zwykłej swej bezczelności, Gilbert zmięszał się widocznie.
 Henryka więc o wszystkiem wiedziała. Jego sytuacya stawała się przykrą niewypowiedzianie.
 — Trzeba raz z tem kończyć — mówiła pani Rollin — tak dla twego własnego honoru, jak mojego i przyszłości naszej córki!... Czy pan znasz cyfrę swych długów?...
 — To mnie tylko wyłącznie obchodzi! — odparł Gilbert wyniośle.