— Pan Rollin jest nieobecnym w Paryżu — rzekł Kernoël. Niepozwolono mi wejść do pałacu ponieważ pani Rollin jest chorą.
— Chora? — zawołał ksiądz z trwogą.
— Tak, chorą.
— Od jak dawna?
— Od dwóch dni.
— Kto ci o tem powiedział?
— Odźwierny.
— Wszakże choroba nie jest niebezpieczna?
— Odźwierny co do tego nic nie wie. Powiedział mi tylko, że doktor przyjeżdża dwa razy dziennie i że Blanka nie opuszcza ani na chwilę łoża swej matki. Sądziłem, że ty opiekunie jako lepiej powiadomiony, będziesz mnie mógł objaśnić w tym razie i przybiegam tu śmiertelnie niespokojny!...
— Nie trwóżmy się przed czasem, drogie moje dziecko — rzekł ksiądz d’Areynes. — Moja kuzynka jest nerwowa, a więc na wszystko niezmiernie czułą i tkliwą. Jej słabość dzisiejsza wywołaną została niezawodnie gwałtownem wzruszeniem skutkiem nader przykrego zajścia z Gilbertem, przy którym byłem obecnym wraz z notaryuszem, podczas owego wieczora, gdy odszedłeś z Blanką do bibljoteki, aby nam dozwolić pomówić swobodnie o interesach. Doktor Germain, który leczy Henrykę, jest moim przyjacielem, od niego dowiemy się niebawem czyli to jest rzeczywiście jakaś choroba. lub też przemijająca niedyspozycya.
Wszakże byś mógł pójść wprost do pani Rollin, opiekunie? Ciebie by tam przyjęto....
— Posłuchaj mnie, moje dziecko i zachowaj me słowa w pamięci — zaczął ksiądz d’Areynes poważnie. — Dopóki Gilbert Rollin będzie zamieszkiwał w pałacu przy ulicy Vaugirard, nie stąpię tam nogą!.. Jest to niezłomne postanowienie z mej strony!