Skarb jego zniknął bezpowrotnie.
Trzecia nad ranem uderzyła na wieżowym zegarze. Serwacy rzucił motykę z wściekłością.
— Do Paryża! — zawołał-na ulicę des Boulets. Lecz jak się tam dostać? Niemam ani grosza. Palmira udzieli mi kącik do przespania się, niepożałuje i kawałka chleba dopóki nie pochwycę, mego dawnego kapitana Gilberta Rollin! Tak, trzeba tam jechać!...
I zaczął iść wzdłuż pola.
Wyjechawszy z Champigny o trzeciej nad ranem, przybył o szóstej na ulice des Boulets pod numer 24.
Świtać zaczynało.
Objaśnienia udzielone przez grabarza ścisłemi się okazały. Pod wskazanym numerem znajdował się w rzeczy samej skromny dom zajezdny, po nad którym na blaszanej tablicy były napisane te słowa:
a pod tem wyrazy:
Sklep był jeszcze zamknięty.
Duplat oczekiwał na jego otwarcie.
Z głębi domu wychodzili robotnicy i robotnice, spiesząc do pracy, lecz drzwi restauracyi i skład win wciąż były jest cze zamknięte.
Z uderzeniem siódmej nareszcie je otworzono.