Dziewczę zwierzyło się swemu narzeczonemu.
Grancey przyrzekł jej zająć się bezzwłocznie odszukaniem biednej kobiety i przyprowadzeniem ją do pałacu w wielkiej tajemnicy.
Niepotrzebujemy dodawać, że wspólnik Duplat’a i Rollin’a, nieposzedł wcale na ulice Foron, co nieprzeszkadzało, iż upewnił Różę, że tam był i że „Zebraczka z pod kościoła świętego Sulpicyusza“ była wciąż nieobecną w domu, a niepozostawiła żadnego listu.
— Odnalazła swe dzieci — pomyślała Róza. — Jest szczęśliwą, więc o mnie zapomniała.
Róża była pobożną dziewczyną. Powiadomiła ojca, że pragnie udać się na nabożeństwo do kościoła św. Sulpicyusza.
Gilbert zasięgnął rady Grancey’a, który mu odpowiedział, iż nie widzi powodu dla którego nie miano by jej zadość uczynić.
Nazajutrz więc rano dziewczę w towarzystwie pokojówki postanowiło udać się do kościoła.
Była to wilja Nowego Roku.
Lucyan de Kernoël według życzenia pana Giroux wybierał się do Joigny.
Przed wyjazdem z Paryża, pełen miłości dla Maryi-Blanki, chciał jeszcze odwiedzić Henrykę. Udał się więc do Domu zdrowia w Autenil, zkąd wyszedł strapiony stwierdziwszy, że żadne polepszenie się nie nastąpiło u pani Rollin.
Z Autenil szedł pieszo ku Vaugirard, gdzie spodziewał się zastać wszystkie okna zamknięte i pozapuszczane rolety, jak przed kilkoma tygodniami.