lepszym nademnie! Niejednokrotnie miałeś sposobność przekonania się, jak wielkim jest twój wpływ na moją wolę, ponieważ zawsze dawałeś mi szlachetne, drogocenne rady, A jeżeli niekiedy pomyliliśmy się oba, to dla tego, że chcieliśmy działać na stronę dobra. Nie nasza tu wina, ale tych, którzy nas oszukali. Dziś już skończona! Tem gorzej dla nich, że nie potrafili, jak ty, iść drogą prawości i zasłużyć na naszą miłość!... Są to niewdzięcznicy, jacy stali się dla mnie obcymi, tak!... wrogami... nieprzyjaciołmi!...
Ostatnie słowa wymówił starzec głosem podniesionym, chrypliwym.
— Dla wszelkiego grzechu miłosierdzie! — odważył się wtrącić doktor Pertuiset. wiedząc dobrze do kogo hrabia stosował te słowa.
— Są grzechy, równające się zbrodni!... — zawołał z gwałtownością hrabia.
— Bóg rozgrzesza! — zawołał ksiądz Raul. Mieliż by ludzie być mniej jak On miłosierni?
— Ja będę bez miłosierdzia!... ja! — wykrzyknął z uniesieniem pan d’Areynes. — Tak! bez miłosierdzia dla nikczemników, którzy mogli byli zostać uczciwymi!...
— Uprzedzam cię hrabio-ozwał się doktór — że jeżeli nie będziesz rozmawiał spokojnie, bez uniesień, wyjdziemy ztąd oba z Raulem. Zwróć uwagę, że to co mówię, jest rozkazem bez odwołania!
— Będę spokojnym — wyszepnął — są jednak rzeczy, które oburzają jakich nie zapomina się... jakich zapomnieć nie można!...
Zapomnienie przynosi ulgę, mój stryju odrzekł wikary.
— Ja niezapomnę!... Niemógł bym zapomnieć, choćby chciał nawet; czuję to dobrze.
Nastąpiła chwila milczenia.
Ksiądz Raul z doktorem Pertuiset wymienili szybkie spojrzenie.
— Nie sprzeczaj się!.. — mówiło spojrzenie lekarza.
Wikary zrozumiał je, i milczał.
— Powtarzam ci, Raulu — zaczął pan d’Areynes — że winienem pomyśleć o uporządkowaniu moich interesów, na
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/98
Appearance
This page has not been proofread.