Jump to content

Page:Romuald Minkiewicz - U wiecznych wrót tęsknicy.djvu/111

From Wikisource
This page has been validated.

równać, skoro tak ci się spodobało, ale stąd skok zbyt nagły do twierdzenia, że »wszelki trud na ziemi ginie«.
 To jeno nastrój. Nastrój śmiertelnego znużenia, zwątpienia ostatecznego i niemocy.
 Pięknie, suggestywnie oddany w tym przecudnym, jednym z najulubieńszych moich, utworze: »Brzemię godzin«.
 Aleć to tylko nastrój. Z mądrością nic niema wspólnego. Jako punkt jej wyjścia, jako usprawiedliwienie »bezczynu« i »pierzchania« przed realizacją marzeń o życiu, jest fałszem świadomym i błędem niedopuszczalnym w filozofji.
 Zaliś spróbował wszystkich trudów?
 Zaliś jeden z nich bodaj czynił wytrwale, duszą całą i życiem, wolą, myślą skupioną, siłami wszystkiemi?
 Nie, oczywista. (Nie mówimy o pieśni, boś tej nie poniechał).
 Niemoc jedynie: zniechęcenie, cios jakiś życiowy, który cię w serce ugodził i zmógł cię, źródłem i podkładem twych twierdzeń i twej »mądrości«.
 Aleć taka »mądrość« z mądrością istotną wspólnego nic niema. Wiesz o tem dobrze.
 Jest tylko usprawiedliwianiem niefortunnem niemocy »słabego ducha«, jest niedomyśleniem do końca, śmiało, otwarcie i szczerze, jest więc niemocą mądrości.
 Wiesz o tem, boś roił ongi swe »sny o potędze«, boś kończył — niezbyt dawno! — w te słowa Mistrza Twardowskiego:

»Trzeba mi wolą ducha nad sobą zaciężyć,
Bo los mój jest — być żywym i choćby w walk szumie
Paść nawet tysiąckrotnie, to wkońcu zwyciężyć!«

(Śpiew piąty).