I by jej użyć mógł, świat wielki stworzył.
Godnego siebie zapragnął szermierza,
Aby doświadczyć mógł i wypróbować
Siebie, czy jako grom wolą uderza.
Nie chciał już dłoni w bezczynności chować.«
Przecieżeś chyba w pysze nie sądził, żeś potężniejszy nad tego Boga, którego nikt nie stwarzał, a który stworzył ze siebie wszystko?! przecieżeś nie sądził, że twój »nadmiar« większy?!...
Już nad » berłem władnem« twych snów młodzieńczych o potędze ciężyła »klątwa niemocy«.
Lecz mędrkowaniem nadać jej chciałeś pozory potęgi. Wmawiasz w siebie, iż jest potęgą, większą nad wszelkie potęgi czynne, bowiem jest potęgą »bezczynu«.
Ale prócz umysłów bezkrytycznych
»i tak słowom twoim nikt nie uwierzył«.
Sameś nie uwierzył.
Bo oto w rozpaczy biadasz żałośnie:
»Czekałem myśli życia, co przyjść do mnie miała
Smutna wielkością swoją i wielka swym smutkiem.
Długo, niezłomnie stałem wytrwale na straży...
Aż znużonego zmorzył dziś nocą sen wraży...
Była... przez sen słyszałem... Szumiała skrzydłami...
Oto po nocy dzikiej obłędnymi snami