I stąd jeszcze, że
»Nieszczęście nie zna celu, błądzi w mroczy.
Gdzie słyszy imię swe, tam zwraca oczy...
Nie płaczcie... Duszę, co wpada w rozpacze,
Nieszczęściu smutki zdradzają i płacze...«
Przyjmujcie je z uśmiechem, a wówczas nie doścignie was, i ból spotkany w drodze już jeno zbogacić może duszę-pokłośnicę, nie targać i miażdżyć.
Wówczas każda fala życia, zła czy dobra, kołysząca do snu czy biczem smagająca, śpiewna czy parskająca śmiechem pian i śliną plująca zjadliwą, każda »rozszerzać« jeno będzie »morze« waszej duszy.
Należy tylko stosunek swej duszy do bólu i krzywdy zmienić, zmienić radykalnie i świadomie:
»Na nowy, krzywdo, ład swój los przestroję!
Odtąd pracować masz na dobro moje...
Mieczowi, który mi wieszasz nad głową,
W rękojeść gałąź wprawiłem wiśniową...
Kruż, któryś jadów nalała rozczynem,
Ja napełniłem słodkich leków winem...
Choć gnębić przyjdziesz duszę mą bezbronną,
Miast zła jej podasz lek i gałąź wonną...
Choć tyś niezmienna, szafarko mąk pilna,
Lecz jam się zmienił i otoś bezsilna!«