This page has been validated.
DRWAL
W święty sad, osypany kwietnym puchem wiosny,
Z ostrym toporem wchodzi drwal silny, ogromny,
Pochmurną powinnością hartowny, niezłomny,
Choć w cichych oczach łka mu mrok troski żałosnej.
Na starą jabłoń, sadu bożyszcze odwieczne,
Spojrzy, smutny, że niegdyś zdrowymi owocy
Pokolenia żywiąca, dziś — uschła w niemocy
Bezpłodnej — pod wyroki dana jest konieczne.
Martwe drzewo rozpacza nagiemi ramiony.
Więc drwal mchów jego świętej siwiźnie pokłony
Daje korne (wiatr, gędźbiarz sadów, żal zawodzi),
Pożegnalne całunki na dobry pień kładzie
I wznosi w górę topór... Hej! I w moim sadzie
— Zaprawdę wam powiadam — padnie, co nie rodzi!