Jump to content

Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/166

From Wikisource
This page has been proofread.

Nie widzieli tego niedowiarki,
Którym życia bieg znaczą zegary.
Lecz widzieli ludzie prostej wiary,
Lecz widziały chłopięta i chłopki,
Jak służyli chatom za parobki
Chrystusowie, ci sami, ci sami,
Co wisieli krzyżem nad drogami
I tej nocy zaprzęgli się w pługi,
Orząc skrycie zagony i smugi,
Siali ziarno, ocierając twarze,
Niby prości, wiejscy gospodarze.
I gdy trud swój skończyli po myśli,
Nim świt, znikli i znowu zawiśli
Po wszej Polsce, w dalach i pobliżach,
Nad drogami, na swych dawnych krzyżach,
W tajemniczej kryjąc niepoznace,
Jaką zbawczą wykonali pracę.
Męczenników przyziemnej krwawicy
Wyręczyli Krzyża Męczennicy,
Aby ducha potęgą, nie ciała,
Polska wszystko przetrwała i wstała.

I kto ujrzysz — gdy wiosna powróci
I przylony ptak znowu zanuci
I znów kwiaty pokojem zakwitną —
Barwę w zbożu krwawą i błękitną:
Pomnij, czyich przechodów to znaki.
Bo z Chrystusa krwawych potów maki
Wzrosły w złotych zbóż fali bogatej,
A z łez jego litości — bławaty.



162