Zbrodnia
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Zbrodnia |
Pochodzenie | Dzień duszy, cykl Przez mrok |
Data wydania | 1908 |
Wydawnictwo | Księgarnia Polska B. Połonieckiego / E. Wende i Spółka |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Lwów, Warszawa |
Źródło | Skany na Wikisource |
Inne | Cały cykl Cały tomik |
Indeks stron |
[ 73 ]ZBRODNIA.
Ten czarny las — to ciemna dusza moja...
Zbrodnią się stała moja dusza głucha...
Ten las to zbrodnia i grzechu ostoja —
O, miejcie litość dla mojego ducha!
Jak las ten milczy: las sumienia słucha —
A księżyc wielki, ogromny i biały
Patrzy i gałąź kamienieje krucha...
Milczą w gęstwinach utajone szały,
Bo pod księżyca spojrzeniem struchlały...
Nieubłagany, blady, lodowaty
Księżyc w przestworzu stoi przerażeniem...
Magiczną siłą swej zimnej poświaty
Pęta złość lasu, więzi skrytą cieniem
Wściekłość przycichłą przelękłem milczeniem —
Księżyc, sumienie strasznej lasu winy,
Lśni mrokom w serce wyrzutu spojrzeniem,
Zagląda w zbrodni najcichsze szczeliny,
Swym pętającym czarem niemy, siny..
Grzechu bezdenny i nieprzebaczony!
Nieludzka wino, dzikiej zbrodni zmory!
Las mój nikczemnym zwierzem napełniony!
Dusza ma ludna strasznymi potwory!
Człowiek nie wstąpił tutaj do tej pory
I nie poświęcił stopą utrudzoną
Tych ciemnych kniei, bo gniewne upiory
Spienionej złości zdradą rozjuszoną
Wejścia wzbraniają w czarne lasu łono...
Tęsknica moja wybiegła ukradkiem
Za bór przeklęty daleko na zwiady...
Już sił mdlejących wlokła się ostatkiem,
Aż w płasku słabe nadybała ślady!
Człowiek się zbliża, wybawiciel blady!
Zdaleka idzie a długo czekany — —
O, byle księżyc nie zdjął pęt ze zdrady,
Byle nie zbudził się ten las spętany,
Bezwładny w matni księżyca świetlanej...
O, byle księżyc stał długo na straży,
Byle zaklęte trwały jeszcze czary!...
Las się poruszył i pręży się wraży
I wyciągają się gniewem konary — —
Jak nagle ścichły pomruki i gwary,
Jak drzewa jękły starłszy się w natłoku —
Księżyc w nie spojrzał bladem widmem kary...
Zbrodnia przysiadła struchlała w pomroku,
Lecz czyha zdradnie gotowa do skoku...
O, byle księżyc nie zaszedł przed czasem,
Bo człowiek zbliża się... człowiek z daleka!
Niedługo stanie przed mym strasznym lasem —
Księżyc się zachwiał!... Noc w bezdeń ucieka!...
Las się zapienił gniewem na człowieka,
Ale go pęta siła księżycowa...
O, jakże dziwnie pielgrzym z przyjściem zwleka...
Zbrodnia przysiadła do skoku gotowa,
Ale przycichła i w mroku się chowa...
Księżyc się zachwiał i opada!... W walce
O pęt zerwanie las się zatrząsł cały...
Skłębił konary, jak drapieżne palce,
Pręży gałęzie i rozbudza szały
I śni, jak w szponach, które spoczywały,
Rozdzierać będzie szmat ciała skrwawiony,
Targać i miażdżyć i szarpać w kawały!...
Księżyc opada! — A tam upragniony
Człowiek się zbliża!... O, konarów szpony!...
Na widnokręgu suchych krzaków pręty
Ku górze sterczą, jak łakome dłonie —
Księżyc opada!... Zachodzie przeklęty!...
Księżyc już nizko... stacza się... już tonie!...
Pręty, jak kłęby żmij, na nieboskłonie
Rosną w ramiona potężne, olbrzymie — —
Już... już go chwycą, by w ciemności łonie
Zatopić... wnet go sieć prętów poimie...
Przebóg! Nie przychodź tu!... Wróć się, pielgrzymie!
Księżyc schwytany, ha, złowiony w matnię!...
Człowiek na zgubę swą już stanął w borze!...
Przeklęte moje godziny ostatnie! —
Las się rozjuszył zerwawszy obrożę!...
Człowiek w huczących drzew porwany morze,
Darty szponami konarów z pęt rwie się
Próżno!... Martwotą zczerniało przestworze!...
Zbrodnia się stała!... Wicher jęki niesie!...
Biada! Człowieka mordują w mym lesie!
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]
This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home. Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.
| |