Jump to content

Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza/Tom III/X

From Wikisource
<<< Dane tekstu >>>
Autor Xavier de Montépin
Tytuł Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza
Wydawca Władysław Izdebski
Data wydania 1898
Druk Tow. Komand. St. J. Zaleski & Co.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Władysław Izdebski
Tytuł oryginalny La mendiante de Saint-Sulpice
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cała powieść
Download as: Pobierz Cała powieść jako ePub Pobierz Cała powieść jako PDF Pobierz Cała powieść jako MOBI
Indeks stron
[ 58 ]
X.

 Henryka podniosła głowę.
 — Na szczęście odpowiedziała Gilbert nie może nadszarpnąć majątku mej córki. Ten majątek obostrzony zastrzeżeniami, jest nienaruszalnym. Pomiędzy mną i moim mężem nastąpił rozdział majątkowy. Niemam obowiązku zdawać mu rachunku z czego bądź kolwiek.
 — Mimo to, jest on naturalnym opiekunem panny Blanki — odrzekł notaryusz.
 — Tak wtrącił ksiądz d’Areynes — lecz jego prawa jakiemikolwiek byłyby one, nie mogą złamać poczynionych zastrzeżeń w testamencie nieboszczyka hrabiego d’Areynes.
 — I pan w to wierzysz? — pytał notaryusz z uśmiechem.
 — Wierzę, bezwątpienia.
  — Otóż zmuszony jestem zaprzeczyć panu, księże d’Areynes.
 — Mnie! zaprzeczyć? — pytał ksiądz Raul z osłupieniem.
 — Tak. Sytuacya w jakiej się znajdujemy jest nader poważną. Należy nam wszystko przewidzieć.
 — Wytłumacz mi pan jaśniej, ponieważ nierozumiem.
 — Przypuśćmy, gdyby pani Rollin, co niech Bóg ucho[ 59 ]wa zmarła przed małżeństwem swej córki, panny Maryi-Blanki...
 — To w takim razie — przerwała Henryka — moja córka odziedziczy majątek po moim stryju.
 — Bezwątpienia; ale jej ojciec działający w roli opiekuna, mógłby zaapelować przeciwko temu do trybunału.
 W jakim celu?
 W celu unieważnienia ścieśnień testamentowych.
 — Ależ to niepodobna! — zawołał ksiądz Raul.
 — Przeciwnie, to bardzo prawdopodobne i nastąpić może. Czy pan Rollin zna szczegółowo tekst testamentu?
 — Ma kopję w swych rękach.
 — A więc, jeżeli studyował prawo, jeżeli kodeks obcym mu nie jest, odkrył oddawna w testamencie hrabiego sposób do unieważnienia tegoż
 Henryka pobladła.
 — Unieważnienie!... — wykrzyknęła załamując ręce.
 — Boże! a to ja... ja sam, na żądanie mojego stryja, redagowałem ów testament — wyjąknął ksiądz Raul — i sadziłem go być nienaruszalnym!...
 — Tymczasem tak nie jest!.., a nie pańska w tem wina — odparł notarjusz. — Skoro testament zawiera pewne obostrzenia, które mimo, że się wydają być nader proste są nieraz bardzo skomplikowanemi, potrzeba do ułożenia ich niezbędnie ręki prawnika, a nawet i temuż zdarza się niekiedy, że pozostawi furtkę otwartą do procesu. Sądziłeś pan, szanowny księże d’Areynes, w całej dobroci swojego serca, w całej szlachetności swego charakteru, ze zabezpieczysz los swojej kuzynki i jej dziecka, ale nie liczyłeś się z prawem. Zapomniałeś na nieszczęście, że istnieje artykuł w Kodeksie cywilnym, zastrzegający, izżwszelka używalność dochodów ulega przedawnieniu, po upływie lat trzydziestu.
 — Niewiedziałem o tym artykule.
 — Nie dziwię się temu. A nie tylko ten jeden błąd da się tam odnaleźć.
 — Cóż więc jeszcze?
 — Zastrzeżenie w testamencie przyznające dziecku używalność dochodów, zatrzymuje się na tym punkcie. Przewidziałeś pan wypadek, gdyby śmierć zabrała dziecię przed [ 60 ]dojściem do pełnoletności, albo zawarciem małżeństwa, ale nic nie zostało przewidzianem po za tą śmiercią, na wypadek, gdyby zgon dziecka nastąpił po objęciu przezeń w posiadanie majątku, bądź to skutkiem dojścia do pełnoletności, lub małzeństwo? Otóż, jak mówiłem przed chwilą, drzwi jak szeroko otwarte dla procesu i skandalu. Opieka, czy mąż, mogą pewni dla siebie pomyślnego skutku, unieważnić ostatnią wolę zmarłego i zażądać wydania sobie kapitałów przynoszących tym sposobem krzywdę dzieciom panny Rollin, po jej zamążpójściu, lub innym spadkobiercom.
 „Widzisz więc pani, widzisz szanowny księże d’Areynes, że szczegół to bardzo ważny! Niechże pan Rollin odkryje sposobność do unieważnienia jaką przedstawiłem, coby się stało natenczas, gdyby pani Rollin umarła?
 „Niegodny ów małżonek, ten zły ojciec narzuciłby pannie Maryi-Blance męża według własnego wyboru. Pani pojmujesz co to znaczy? I obaj, porozumiawszy się wspólnie, jak złodzieje na jarmarku, podzielili by się z sobą majątkiem twojego dziecka, jaki wyrokiem sądu zostałby im przyznany.
 — Pan mnie przerażasz! — wyjąknęła bledniejąc Henryka.
 — Przedstawiam to co jest, otwieram pani oczy na to, co nastąpić może, gdyby cię zbrakło dla otoczenia opieką swej córki i co nastąpi niechybnie, jeżeli pani nie przedsięweźmiesz co rychlej niewzruszonego postanowienia, jeżeli haniebnemu postępowaniu swojego męża nie stawisz jako zaporę silnej, nieprzełamanej woli!
 — Masz pan słuszność!... tak, słuszność zupełną!-zawołała pani Rollin, odzyskując do razu odwagę i siłę. Żadnej słabości zniechęcenia, ani rozpaczy! Mam święty obowiązek do spełnienia! Powinnam żyć, dla zabezpieczenia przyszłości mej córki, Nie dotknie nikt tego majątku dopóki żyć będę... przysięgam! Co zaś do człowieka, którego jej przeznaczam na męża nigdy on nie stanie się wspólnikiem swojego teścia. Poręczam za jego honor, jak za mój własny! Wszak niechcę, ażeby nazwisko, które noszę i nosi je moja córka, zostało zbrukanem!... Niepozwolę, ażeby nas obie zbryzgała ta błotnista kałuża, w której się zagłe[ 61 ]bia pan Rollin. Potrzeba tu szybko działającego a pewnego lekarstwa... Szukajmy, a odnajdziemy je!
 — Nieśmiem pani proponować rozwodu-ozwał się notaryusz.
 — I słusznie-poparł ksiądz d’Areynes. — Rozwód łamie jednocześnie ludzkie i boskie prawa. Jestem pewien, że moja kuzynka nie chwyci się tego sposobu.
 — Odgadłeś rzekła Henryka. Będę nosiła jak dotąd nazwisko Gilberta Rollin, lecz chcę go zmusić, aby szanował to nazwisko! Byłam nazbyt uległą i żałuję tego. Odtąd energija zastąpi uległość. Mówiłeś pan, że długi mojego męża sięgają obecnie do cyfry?...
 — Czterystu dwudziestu sześciu tysięcy franków.
 — Trzeba zapłacić tę sumę.
 — Ale czem pani?
 — Pieniędzmi jakiemi pan rozporządzasz, a do których dołączę kwotę zebraną ze sprzedaży mojej biżuteryi.
 — To nie wystarczy, pani.
 — Tak pan sądzisz?
 — Jestem tego pewien. W chwili obecnej mogę rozporządzać jedynie sumą czterdziestu pięciu tysięcy franków, jakich niechciałem wczoraj oddać panu Rollin, pragnąc je zachować dla pani. Te czterdzieści pięć tysięcy franków są pozostałą zesztą z dwustu tysięcy jakie pani miałaś odebrać w tym roku.
 — Mamy początek Czerwca, a pan już wypłaciłeś mojemu mężowi, sto pięćdziesięt pięć tysięcy franków!...
 — Tak, pani.
  Henryka głęboko zadumała. Ksiądz d’Areynes z notaryuszem, oczekiwali w milczeniu.
 — Znasz pan więc passywa mojego męża — zaczęła po chwili — powiedz mi zatem, jaki kapitał mógłby sobie wytworzyć sprzedawszy wyścigowe konie i stajnie z materyałami?
 — Pomyślałem już o tem pani i mogę ci zaraz odpowiedzieć.
 Tu wyjął notaryusz z teki drugi arkusz papieru pokryty samemi cyframi, a przebiegłszy go wzrokiem, tak zaczął:
[ 62 ] m Możnaby sprzedać zabudowania w la Marlaye wraz z materyałami stajennemi za sumę około trzystu siedemdziesięciu pięciu tysięcy franków. Co zaś do koni znajdujących się tamże, w liczbie dwudziestu dwóch, między któremi są wyjątkowo piękne i cenne, to zdaje się, że na publicznej sprzedaży możnaby za nie otrzymać do stu dwudziestu tysięcy franków.
 — Ogółem więc?
 Czterysta dziewiędziesiąt pięć tysięcy franków.
 — Różnica więc między przychodem a rozchodem.
 — O sześćdziesiąt dziewięć tysięcy franków na korzyść przychodu.
 — Dobrze. A teraz racz mnie pan powiadomić, co trzeba uczynić, ażeby mój mąż nie mógł naruszyć zabezpieczonych dla mego użytkowania dochodów od kapitału zmarłego mojego stryja?
 — Racz pani wprost piśmiennie mnie zawiadomić przez sąd owego woźnego, że cofasz plenipotencyę wydaną swemu mężowi. Zajmę się tem niezwłocznie i ześlę mu komornika, trzeba mi tylko ku temu pani upoważnienia.
 — Udzielę je panu, działaj z pośpiechem.
 — Ach! droga kuzynko! — zawołał ksiądz d’Areynes — jakże się cieszę widząc cię tak energiczna! Okaż się kobietą silną, stanowczą, jaką być powinnaś. Będę miał przynajmniej to zadowolenie, że wynagrodzisz choć w części błąd popełniony przezemnie w ułożeniu tektu testamentowego, o którym sądziłem, że jest nienaruszalnym. Trzeba nam było wtedy zażądać pomocy którego z prawników, ale nieszczęściem czasu na to brakowało. Możesz żyć dostatnio z sześćdziesięciu tysięcy franków rocznego dochodu. Oszczędzisz tym sposobem rocznie sto czterdzieści tysięcy, które w dniu dojścia do pełnoletności naszej Blanki, utworzą kapitał pięćset sześćdziesiąt tysięcy franków.
 Co zaś do owych fatalnie błędnych zastrzeżeń testamentowych, jakich sobie wybaczyć nie mogę...
 — Tst — przerwał notarjusz — na teraz niema niebezpieczeństwa, dość będzie czasu stawić nam czoło, gdy się ono ukaże. Zajmijmy się przedewszystkiem tem co jest pilne i działajmy bez opóźnienia według ułożonych przez nas warunków.
[ 63 ] — Moim obowiązkiem jest, bronić mej córki zawołała Henryka — skoro ojciec tyle nikczemny, niechce tego uczynić. Zbyt długo chybiłam pomienionemu obowiązkowi, obecnie to wynagrodzę... Zobaczycie!
 — Tu zadzwoniła.
 Lokaj ukazał się we drzwiach.
 — Pan Rollin jest w pałacu? — zapytała.
 — Jest, pani. Wszedł w chwili, gdy pan Lucyan de Kernoël ztąd wychodził.
 — Idź, powiedz panu, że pragnę widzieć się z nim niezwłocznie i proszę ażeby przyszedł tu do mnie.
 Służący wyszedł.
 — Co zamyślasz uczynić? — pytał ksiądz Raul.
 — Chcę w waszej obecności objawić moją wolę Gilbertowi, chce... ażeby widząc was przy mnie, zrozumiał, że nie jestem osamotnioną i bezsilną wobec niego, ale mam na obronę dwóch przyjaciół, z któremi jestem pewna, walczyć się nie ośmieli.
 — Ach! czemuż taką a zawsze nie byłaś! — wyszepnął ksiądz d’Areynes — ileż smutnych następstw byłoby się uniknęło!...
 Zaledwie skończył te słowa, wszedł Gilbert.
 Ów były kapitan 57 bataljonu Gwardyi narodowej i wspólnik niegdyś Duplat’a, mocno się zestarzał.
 Mimo eleganckiej zawsze powierzchowności, na jego twarzy znać było spustoszenie wywołane hulaszczo-rozwięzłem życiem. Zapadle jego policzki, świadczyły o nadużyciu rozkoszy różnego rodzaju, przygasło żywe jego niegdyś spojrzenie, bruzdy na czole się ukazywały.
 Gorliwe jednak starania w utrzymaniu własnej powierzchowności, użycie różnorodnych past i smarowideł, pudrów i velutyn przeróżnych, farb do włosów i wąsów, nadawały mu młodość pozorną, to jednak złudzenie na pierwszy rzut oka, trwało tylko chwilę, znikając przy ściślejszem rozpatrzeniu.
 Malowidła te nie odmładzały go bynajmniej, ale przeciwnie, starszym pod niemi się okazywał niż nim był w rzeczywistości.
[ 64 ] Życzenie Henryki chcącej z nim się widzieć o tak spóźnionej wieczornej porze, mocno go zdziwiło. Nie czuł wszelako żadnej obawy wiedząc jak ona jest mu uległą, jak słabą!...
 Nie widząc się z nią czasem po dni kilka i dłużej, a gdy znaleźli się sami, wymieniając zdania banalne, zapytywał siebie jaki powód mógł jej nasunąć myśl przywoływania go do siebie?
 Wszedłszy do saloniku i widzą po prawej i lewej swej żony księdza d’Areynes z notaryuszem, zadrżał.
 Obecność tych dwóch ludzi, tak szczerze oddanych Henryce, którzy zapewne nim pogardzali, a o czem nie wątpił, wydała mu się być zła wróżbą, posiadając wszakże, jak wiemy, łatwość ukrywania swych wrażeń, przybrał sztuczny spokój twarzy.
 — Przyszli tu widocznie-pomyślał ażeby mi prawić nauki!...
 I zbliżał się ku obecnym z uśmiechem na ustach, oraz wyciągniętemi do uścisku rękoma, wołając:
 — A kochany księże d’Areynes, kochany panie notaryuszu, jesteście u mnie, a ja nic o tem nie wiedziałem!... Komuż mam podziękować za tę miła tyle dla mnie niespodziankę?... Jakże ci jestem wdzięczny, Henryko, żeś mnie O tem powiadomiła!...
 Tu podał prawą rękę księdzu d’Areynes, a lewą notaryuszowi.
 Tak jeden, jak drugi, nieporuszyli się, ażeby ująć rękę podaną, poprzestali na obojętnym ukłonie.
 Było to jawnem wypowiedzeniem wojny.
 Pomimo całego zapanowania nad sobą, Gilbert cofnął się, groźnie zmarszczy wszy czoło.




#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false