Co więcej — jedna lub dwie wielkie miotły stoją w samej sypialni jej, za małą zasłoną w kącie, tam gdzie stoi tualetka jej.
Wiesz, że kilku bardzo tęgich lekarzy bywa u matki, nie zawodowo, lecz w charakterze przyjaciół. Mówi im wprawdzie zawsze, że nie mają o niczem pojęcia, jednak radzi ich się przy każdej drobnostce i spełnia przepisy ich sumiennie. Nie ma najmniejszej słabości dla szarlatanów i olejkarzy — jednak sama fuszeruje bezustannie. Nie leczy samej siebie — ale całe sąsiedztwo i to zawsze z zadumiewającym skutkiem. Zakres jej, co prawda, jest dość ciasnym. Usuwa ona tylko nagniotki, jęczmienie, brodawki i piegi. Na nagniotki używa brązowej maści, którą sama preparuje; nacierając nią nogę, trzeba trzy razy zmówić „Ojcze nasz“. Przeciw jęczmieniom „Ojcze nasz“ widocznie nie pomaga; kuracja jest nieco bardziej skomplikowana, a najskuteczniejszem przytem środkiem pomocniczym jest „Ave Maria“. Naciera jęczmień ślubnym swym pierścionkiem, najchętniej przy świetle księżycowem — trwa to trzy „Ave Maria“. Traktowanie brodawek trwa nieco dłużej. Istota obrośnięta brodawkami musi przez dwa tygodnie przychodzić co drugi dzień i dostaje trochę zielonej maści. Podczas gdy ta się suszy — najlepiej na słońcu — trzeba modlić się