— Ja przecież — zaczęła i zwróciła się do guwernera ze wzruszeniem:
— Sądzę, że pan nie będzie obojętny na prośbę dziecka, widząc, jak jest do pana przywiązane.
Emil pobieżnie ucałował rękę matki i przystąpił do ręki guwernera. Ten uściskał go, nie mając pojęcia, co w tej sytuacji się robi.
Milczał pochmurny, zdezorjentowany obrotem sprawy, niedowierzający tej szybkiej skrusze, nie mogący jeszcze ochłonąć z uniesienia.
Hrabina wzięła to za zgodę.
— Cieszy mię to, że tak się skończyło, rzekła zupełnie uspokojona. I ciszej dodała: — Widzi pan, jaki on ma w gruncie dobry charakter.
III.
W czwartym roku choroby hrabia zaczął tracić wzrok. Po upływie paru miesięcy nie widział nic. Nie chciał odtąd, aby go ubierano i wożono na taras. Było mu obojętne, gdzie jest. Przez wielkie okna, rozwarte szeroko, szło powietrze nieba i ziemi, zapach świata.
Zwolna bezwład obu nóg przeniósł się częściowo i na ręce. Aby włożyć papieros do ust, hrabia macał ręką wargi blade, posuwał palcami po wąsach. Nie był pewien, czy trzyma jeszcze papieros, czy to jest już powietrze lub ciało.
Twarz jego zmieniła się o tym czasie. Była mała, blada, delikatna, cała ruchoma od żywego, poszukującego patrzenia oczów z niepotrzebnemi źrenicami i rzęsami.
Przyjmował odwiedziny, zanurzony po szyję w mięk-