Jump to content

Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/245

From Wikisource
This page has been proofread.
241
NUDA

Nędzna, bezsilna, rozespana, blada,
Lecz wstrzymująca bieg najszybszych koni,
W przepaść pchająca tego, co już pada...
Gdzież jest ta dusza, co się jej obroni
Z tych dusz zdrętwiałych w bohaterskiej pozie,
Potężnych we śnie, groźnych w płaszcza grozie?!...

Bo cóż jest miłość?... W długich chwil szeregu
Chwila aktorskiej pozy... Maska cudna
Na twarzy, którą zżarł trąd... Po noclegu
Świty różowe, zanim noc obłudna
Znów się przyczołga... Tęsknota do brzegu
Po trudzie chorób morskich. Rola nudna
Po bardziej nudnych w szarzyźnie żywota...
Pozłótki wierszy w braku duszy złota...

Rzekłem ci. Nuda włada nad duszami
Nieśmiertelności duszy kopiąc doły,
Które nudnemi znów pokropią łzami,
Lub cynik wydrwi, znów nudnie wesoły.
I nadaremne jest błyskanie kłami,
Lub grotny szelest czarnej płaszcza poły...
Umrze moc stali, kiedy rdzą stal krwawi,
I umrze dusza, gdy ją nuda trawi.

Bronić się? Nudzie?!... Czy tem słowem lichem
Które sie rymem do rymu uśmiecha;