Jump to content

Page:PL A Daudet Mały.djvu/233

From Wikisource
This page has not been proofread.

Motyl (śmiejąc się na stronie)

 — Stanowczo marnych lotników macie w waszym rodzie.

Biedronka

 — O tak!...

Motyl

 — Nie wasza to wina pewnie, że dotychczas sterowców nie wynaleziono.

Biedronka

 — Naturalnie!

Motyl

 — Ot, i na miejscu jesteśmy, mój panie!

(Siada na Konwalji)

Biedronka (otwierając oczy)

 — Przepraszam, ale ja nie tutaj mieszkam.

Motyl

 — Wiem o tem, ale dość wczesna jeszcze pora, zawiozłem cię tedy do Konwalji, to moja znajoma.
 Przepłuczemy trochę gardło, wszak tyle wolno nam chyba.

Biedronka

 — Ach, ja nie mam czasu!

Motyl

 — Bagatelka, co tam jedna chwilka!

Biedronka

 — A przytem mnie nie przyjmują w towarzystwie...

Motyl

 — Chodźże, powiem, żeś mój syn nieprawy...Przyjmą cię, bądź spokojny...