Wszakżem wyszedł po to, bym gubił wiecznie.
Lecę dalej — ptak niebieski — w inne pukać wrzeciądze.
Nie gardzę niczem.
»Prawica niechaj nie wie, co czyni lewica!«
I radzę ci, bracie, czyń odtąd to samo.
»O bracie, dobrej rzeczy ziemskiej gardzicielu!
Toć nie duma, lecz jeno zemsta w sercu twojem
Na sadach, że tak mało ich w drodze do celu
I źródłach, że tak rzadko stykasz się ze zdrojem.
Rozwiązuję ci dłonie. Idź i nie grzesz więcej
Przeciw sobie i życiu...«
Leć, goń chwile!
Carpe diem!
»Nie bój się przebudzenia. Nazbyt słodka chwila,
Ażeby wszystko po niej nie było goryczą!«
Leć dalej, goń inne, najrozkoszniejsze.
Leć, jak ja lecę, ja —
»Włóczęga, król gościńców, pijak słońca wieczny,
Zwycięzca słotnych wichrów, burz i niepogody,
Niewierny wszystkim prawdom i sam z sobą sprzeczny«.
Lecę, wciąż lecę, gdziebądź, byle dalej.
Hej! oto znowu chwila: