Jump to content

Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza/Tom II/XXXIV

From Wikisource
<<< Dane tekstu >>>
Autor Xavier de Montépin
Tytuł Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza
Wydawca Władysław Izdebski
Data wydania 1898
Druk Tow. Komand. St. J. Zaleski & Co.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Władysław Izdebski
Tytuł oryginalny La mendiante de Saint-Sulpice
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cała powieść
Download as: Pobierz Cała powieść jako ePub Pobierz Cała powieść jako PDF Pobierz Cała powieść jako MOBI
Indeks stron
[ 188 ]
XXXIV.

 Gdy Duplat przyniesiony został do spitala i umieszczony na sali świętej Cecylii, pozostawało mu natenczas już tylko sześć miesięcy do odcierpienia kary.
 Ordynujący chirurg rozkazał Gastonowi Deprèty, jako należącemu do personelu szpitalnych infirmerów, zająć się pielęgnowaniem ranionego, który ze względu na sztukę lekarską, mocno go interesował.
 Serwacy za odzyskaniem przytomności, widząc gorliwą życzliwość dla siebie Gastona, był przekonany, iż prawdziwego znalazł w nim przyjaciela i że jego to tylko staraniom zawdzięczał uniknięcie amputacyi ręki, co z razu nieuchronnem być się zdawało.
 — Ty mnie to uratowałeś! — mówił, ściskając dłoń infirmera — wdzięczność moją dla ciebie na zawsze zachowam!
 Deprèty oddając mu uścisk nawzajem, myślał obłudnie.
 — Wdzięczność twoja w słowach, mój człowieku, djabła warta, musisz mnie czynem o niej przekonać i przekonasz „Wbrew własnej woli“.
[ 189 ] Te trzy wyrazy, jakie podkreślamy: „Wbrew własnej woli“ miały nader tajemnicze znaczenie.
 Deprèty przypominał sobie wszelkie fazy paroksyzmów, jakie przebywał Duplat w pierwszych dniach po wejściu do szpitala, gdy gorączka krew mu paliła.
 Owładnięty nią ów eks-kommunista, mówił wiele, sam o tem nie wiedząc, a Gaston Depréty czuwając przy jego wezgłowiu z natężonym słuchem, notował w pamięci każdy wyraz wymówiony podczas majaczeń chorego.
 — Champigny! — jąkał raniony, chrypliwym głosem. — Ulica Bretigny... domek Palmiry... tam, pod jabłonią, w butelce cały mój majątek! Majątek, banknoty! — powtarzał — czternaście tysięcy franków i weksle z podpisem Gilterta Rollin... jakie po uwolnieniu się moim i powrocie do Paryża, musi mi zapłacić. Gdyby niechciał, zagrożę, iż wszystko wydam... powiem co zrobił w piwnicy przy ulicy Servan, zlęknie się i zapłaci!
 Po krótkich chwilach uspokojenia, gdy znów powracała gorączka, powtarzał bezprzestannie:
 — Champigny, ulica Bretigny, numer 9, domek Palmiry. Czternaście tysięcy franków, w ziemi, pod jabłonią. Zabiję Merlin’a! który mnie zgubił denuncjując!...
 Gdyby Deprèty raz tylko był słyszał te oderwane zdania chorego, przerywane chrapaniem, nie byłby zwrócił na to uwagi, sądząc, że pochodziły z majaczeń gorączkowych.
 Nieszczęściem jednak, Duplat powtarzał je bezustannie i w tej samej formie bez zmiany. Wygłaszał też same myśli, też same nazwiska osób, wymieniał te same cyfry, zkąd Gaston wywnioskował nader logicznie, iż w życiu tego byłego kommunisty istniała jakaś tajemnica, z której mógłby „wiele skorzystać.
 Nazwiska: „Gilbert Rollin“, „Champigny“, „Ulica Bretigny“, „Palmira“; wyrazy: „Czternaście tysięcy franków“. „Sto pięćdziesiąt tysięcy franków w wekslach“, „piwnica przy ulicy Servan“ zaciekawiały go nakształt owych widm tajemniczych, jakie Edgar Poë umieszczał w swoich powieściach.
 Potrzebował tylko znaleźć klucz do rozwiązania owej zagadki.
[ 190 ] Próbował po kilkakrotnie, korzystając z gorączkowych paroksvzmów nieszczęśliwego, zadawanemi pytaniami, wyrwać mu w całkowitości jego tajemnice, ale pytania jego nierozumiane przez chorego, pozostawały bez odpowiedzi.
 Mimo to, Deprèty, był pewien, że Duplat zakopał banknoty i wartościowe papiery, umieszczone w butelce w Champigny pod drzewem, w domu pod 9 numerem, przy ulicy Bretigny należącym do jakiejś Palmiry.
 Wystarczało to nikczemnikowi.
 Postanowił za powrotem do Francyi rozpocząć poszukiwania, jakie uwieńczone pomyślnym skutkiem, o czem nie wątpił, pozwolą mu żyć dostatnio.
 I oto dla czego na wyrazy Duplata, gdy tenże wyrzekł do infirmera, mając się lepiej na zdrowiu: „Chciałbym cię przekonać o mej głębokiej wdzięczności“. Deprèty w myśli odpowiedział: „O téj wdzięczności musisz przekonać mnie czynem... i przekonasz wbrew własnej woli i chęci“.
 Serwacy przez pięć miesięcy w szpitalu pozostawał.
 Po upływie tego czasn, wyleczony zupełnie, mimo że miał jeszcze rękę chwilowo obezwładnioną, został przesłanym dla rekonwalescencyi na wyspę Ducos, do kolonisty rolnika, który zażądał od administracyi przysłania sobie do nadzoru w gospodarstwie jakiego zdolnego człowieka.
 Duplat wyjechał z Numei, podziękowawszy wszystkim za łożone nad sobą starania, a w szczególności Gastonowi Deprèty.
 Były ów pomocnik adwokata, okazywał głębokie rozczulenie przy pożegnaniu i wsunął swemu koledze skazańcowi w rękę parę sztuk drobnej monety, myśląc w głębi duszy:
 — Oto zadatek na czternaście tysięcy franków, jakie dzięki tobie odnajdę przy ulicy Bretigny, pod 9 numerem.
 Zamiarem Gastona było, skoro przyjedzie do Francyi, uciec jak najprędzej z wyznaczonej sobie na pobyt miejscowości i udać się do Paryża, którego rozkosze nęciły go ku sobie i gdzie spodziewał się łowić obficie ryby w mętnej wodzie.
 Postanowił sobie obok tego, stworzyć nową tożsamość, przybrać jakie obce nazwisko, oparte na silnych, prawnych dokumentach, co mu pozwoliłoby zmylić ślady policyi, gdyby go poszukiwać zaczęła.
[ 191 ] Utworzyć sobie nową niewzruszoną tożsamość nie było rzeczą tak łatwą do wykonania.
 Depréty szukał ku temu sposobów, gdy traf przyszedł mu w pomoc niespodziewanie.
 Fregata „Le Var“ zarzuciła kotwicę w Numei, wysadziwszy na ląd około sta kolonistów i skazańców.
 Podróż tego statku, była wyjątkowo utrudnioną, z pomiędzy wolnych pasażerów wielu ciężko zachorowało, tak, iż przy wylądowaniu musiano ich przenieść do szpitala.
 Pomiędzy temi pasażerami znajdował się dwudziestosześcioletni młodzieniec, któremu spadający drag fregaty w chwili manewrów podczas burzy, rozbił czaszkę.
 Zaniesiono go na salę świętej Cecylii i złożono na łóżku, zajmowanem poprzednio przez Duplata.
 Gaston Depréty, otrzymał rozkaz rozebrania chorego, przy pomocy drugiego infirmera, złożenia go na łóżku i udzielenia pierwszego opatrunku czego wymagał stan jego zdrowia bardzo niebezpieczny, jak utrzymywał chirurg.
 Spis nowo przybyłych został przesłany Zarządowi wyspy, wszak bez żadnych innych szczegółowych objaśnień po nad te, jakie były zapisane w rejestrowych księgach na pokładzie statku.
 Po przybyciu na wyspę, wszyscy mieli złożyć gubernatorowi paszporta wraz prawnemi dowodami stwierdzającemi osobistość każdego.
 Zabrawszy garderobę, oraz inne przedmioty, będące własnością chorego, dla złożenia ich w biurze siostry Łucyi, która obowiązana była zapisać to wszystko do rejestru, Deprèty nie omieszkał przetrząsnąć kieszenie, dla odszukania tam jakichś wartościowych przedmiotów.
 Znalazł zegarek złoty z łańcuszkiem, portmonetkę zawierająca pięćset franków, oraz portfel wypchany papierami.
 W chwili, gdy wydobywał ów portfel z kieszeni krwią zbroczonego tużurka chorego, wysunął się zeń jakiś papier i upadł na ziemię.

 Za pierwszym rzutem oka Deprèty poznał ważność tego papieru. Rozwinął go szybko i czytał co następuje:

[ 192 ]
RZECZPOSPOLITA FRANCUZKA
„W imieniu prawa“
 „My, prefekt departamentu Indre i Loire wzywamy niniejszym wszystkie Władze tak cywilne jak i wojskowe, ażeby dozwoliły krążyć swobodnie z dubeltówką, na gruntach, gdzie ma do tego prawo lub pozwolenie na polowanie, wicehrabiemu Jerzemu de Grancey, urodzonemu w Amboise, z zastrzeżeniom, iż tenże będzie się stosował do praw krajowych i przepisów policyjnych dotyczących polowania i noszenia broni.

 Okaziciel winien usprawiedliwić pozwolenie na noszenie broni, okazaniem tegoż merom, żandarmeryi, nadzorcom leśnym, oraz wszelkim Władzom, gdy tego zażądają“.

 Pisano w Tours, dnia 28 Kwietnia 1886 roku.

 To pozwolenie na broń uległo przedawnieniu, ponieważ upłynęło już przeszło dziesięć miesięcy od chwili jego wydania.
 Podczas, gdy czytał je Deprèty, dziwnym blaskiem zaiskrzyło jego spojrzenie.
 Na marginesie po lewej stronie papieru, znajdował się rysopis wicechrabiego de Grancey skreślony w tych słowach: Oczy Nos Wiek — lat 28.
 Wzrost — jeden metr sześćdziesiąt pięć centymetrów.
 Włosy — szatyn.
 Brwi — czarne.
 Usta — czarne.
 Nos— prosty.
 Usta — średnie.
 Podbródek — okrągły.
 Twarz — podłużna.
 Cera — brunatna.
 W rubryce znaków szczególnych mieścił się wyraz: „Nicość“, który mógł być w zupełności zastosowanym do Gastona Depréty.
 Złożywszy papier, wsunął go do portfelu, a następnie [ 193 ]wraz z tymże do kieszeni swojego ubrania z postanowieniem przywłaszczenia go sobie i przejrzenia zawartości w bardziej sprzyjającej chwili.
 Chwila ta nadeszła, po ukończeniu szpitalnej obsługi.
 W portfeln wicehrabiego, znajdowały się: Akta urodzenia, wydany na imię Jerzego de Grancey, dwa akty zejścia, stwierdzające zgon Karola Pawła wicehrabiego de Grancey, oraz Maryi Heleny de Grancey, z domu de Bonneville, różne notatki i listy.
 Deprèty zaczął szczegółowo wszystko odczytywać.
 Nazajutrz, jak to przewidział chirurg, fregaty „Le Var“, Jerzy de Grancey zmarł nie odzyskawszy przytomności, a we dwadzieścia cztery godziny później, został pochowanym na cmentarzu w Numei.
 Do aktu zejścia, miano tylko dostarczone objaśnienia z ksiąg rejestrowych znajdujących się na pokładzie fregaty „Le Var“ to jest imię i nazwisko zmarłego.
 Było to wystarczającem dla administracyi, której złożonym został zegarek i portmonetka zmarłego, zabrane przy jego wejściu do szpitala.
 Miesiąc upłynął, a z nim i termin kary oznaczonej dla Gastona.
 Wezwany został do Zarządu wyspy.
 — Jesteś pan wolnym — powiedziano mu. Chcesz że pozostać nadal na kolonii?
 — Nie — odrzekł. — Pragnę powracać do Francyi.
 — Będziesz tam pozostawał przez lat dwadzieścia pod nadzorem policyi.
 — Wiem o tem.
 — Oznaczą ci miejsce pobytu we Francyi, wszak wolno ci będzie wybrać jedno z tych, na których mogą zamieszkiwać uwolnieni skazańcy.
 — Czy mi pozwolą udać się do Tours?
 — Bezwątpienia.
 — Proszę więc o wydanie mi paszportu do Tour. Mam tam rodziców, do nich chcę się udać.
 — Przyjdź pan nazajutrz, odbierzesz swoją „masse“ i paszport, który obowiązanym jesteś przedstawić Prefektowi za przybyciem do Brestu. W ciągu trzech dni wylądujesz na okręcie Leara jaki odpływa jutro z rana do Francyi.
[ 194 ] Deprèty powiadomiwszy się o tem, odszedł.
 Wyż wspomniona „massa“ jaką odbiera każdy skazaniec w chwili uwolnienia, składała się z kwoty pieniężnej, jaką zarobił podczas swego pobytu w Nowej Kaledoni, bądź to pracując na rachunek Zarządu, bądź służąc u którego z kolonistów, obowiązanych składać do kasy Administracyjnej zapłatę, ustanowioną skazańcowi przez dyrektora.
 Połowa tej kwoty, z prawa przynależy administracyi; druga połowa zachowana dla skazańca, zapisywaną jest na jego rachunek.
 Massa“, przypadająca Gastonowi Deprèty wynosiła sześćset siedemdziesiąt dziewięć franków.
 Otrzymał ją, wraz z paszportem, wskazującym mu jako miejsce pobytu departament Indre-et-Loire.
 Paszport miał złożyć za przybyciem, Prefekturze w Tours.
 Nie należące już obecnie do karnego Zarządu, Gaston Deprèty, zrzucił co prędzej odzienie skazańca i kupił sobie przyzwoite ubranie w jednym z wielkich składów garderoby w Numei.
 Nazajutrz okręt „Leara“ uniósł go w strony Francyi.




#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false