Sam wiesz najlepiej. Boś umysłem rozleglejszy nad nią, i pieśnią dawnoś ją przerósł.
»Bo cóżem jest? Klepsydra: noc mnie znów odwróci;
Namiot; dzień każdy zwija mnie i znów rozwija;
Szereg ludzi: a jeden po drugim mnie mija...
Ledwo wieczna rozłąka z jednym mnie zasmuci,
Spojrzenie już twarz nową tem radośniej wita«.
A przecie to niemoc.
Bowiem niemocą jest duszy nie znaleźć w swej głębi żadnych własnych drogowskazów i pozwolić każdemu napotkanemu słupowi odsyłać się »w drogi powrotne«, w obłędne drogi kół błędnych.
Niemocą jest duszy nie być sobą, nie mieć siebie, owego jedynego w sobie człowieka, będącego jedynem możliwem u danej istoty wcieleniem jej prawdy wnętrznej.
pisał Wyspiański, Mocarz, którego zgon niedawny uczciłeś trenem żałobnym.
I że tak jest, wiesz dobrze.
Jakżeż inaczej twój Mistrz Twardowski mógłby był śpiewać taki hymn do duszy: